"Pomyślcie, to nic nie boli."

Grudzień 2024
P W Ś C Pt S N
1
2 3 4 5 6 7 8
9 10 11 12 13 14 15
16 17 18 19 20 21 22
23 24 25 26 27 28 29
30 31

 

 

 

Inspektor Ochrony Danych:

Rafał Malujda

   tel.+48-91-852-20-93

 

 
 
 
 

 

RODO-informacje

EMOCJONALNE SKUTKI EMIGRACJI

 

Niezależnie od przygotowania i przemyśleń moment wyjazdu jest zawsze trudnym przeżyciem.

W rozmowach z najbliższymi wielu migrantów ukrywa zwykle swój niepokój i smutek, kierując uwagę na tematy "bezpieczne": logistykę podróży, stan pogody, odprawę celną, ewentualne niedogodności itd. Niektórzy skupiają się na harmonogramie działań tuż po przybyciu na miejsce: znalezienie lokum, strategie poszukiwania pracy i nawiązanie niezbędnych kontaktów.

Migracja wyciska piętno na każdym człowieku, choć jej ślad bywa różny. Nawet w idealnych warunkach pojawia się smuga cienia, podobnie jak w przypadku niepowodzeń często występują akcenty pozytywne. Kluczową rolę w doznaniach migranta odgrywają okoliczności zewnętrzne. Inaczej przeżywa wyjazd z kraju uchodźca polityczny lub robotnik niewykwalifikowany, a inaczej zamożny biznesmen lub dyplomata. Istotny bywa również wiek migranta. Nastolatek, który ma całe życie przed sobą, inaczej odbiera wyjazd z kraju niż osoba starsza, która bardziej żyje przeszłością niż przyszłością. Jeszcze inaczej migrację przeżywają dzieci, dla których nowy kraj stanie się wkrótce "własnym" krajem. Rodzice, który zamierzają opuścić kraj, są zwykle tak zaabsorbowani praktyczną stroną wyjazdu, że zapominają o psychologicznych następstwach, jakie dla ich dzieci niesie ze sobą migracja. Dzieci - w odróżnieniu od rodziców - nie mają wolnego wyboru. Intuicyjnie czują, że nie przysługuje im prawo weta w sprawie wyboru kraju lub terminu wyjazdu. Małe dzieci nie rozumieją powodów, jakimi kierują się rodzice. Bardziej wrażliwi rodzice wysłuchują uwag i życzeń starszych dzieci i nastolatków, niekiedy je podzielają, ale rzadko się do nich stosują. Jest dużo prawdy w powiedzeniu, że rodzice udają się za granicę dobrowolnie lub z przymusu, a dzieci zawsze z "obowiązku".

Przez wiele lat panowało przekonanie, że migracja w przypadku dzieci jest przeżyciem całkowicie pozbawionym ryzyka. Życie mówi co innego. Wiele dzieci migrantów mimo upływu lat nosi w sercu żal do rodziców, którzy traktowali je jak przenośny bagaż. Podobne odczucia mają dzieci, których jeden rodzic lub oboje rodzice przebywali dłuższy czas za granicą.

W przypadku migracji na dłuższy okres dzieci zwykle towarzyszą rodzicom. Jeśli wyjazd obejmuje kilka miesięcy, dzieci z reguły zostają w kraju z drugim rodzicem. W razie krótszej migracji obojga rodziców dziecko mieszka na ogół u dziadków lub bliskich krewnych. W rodzinach, w których jedno z rodziców jest uchodźcą politycznym - najczęściej ojciec - dziecko najczęściej pozostaje z matką w kraju ojczystym. W krajach, które dawniej odznaczały się wysokim poziomem emigracji, jak: Hiszpania, Portugalia, Grecja i Finlandia wyrosło już kilka pokoleń, które wychowały się bez jednego rodzica, zwykle bez ojca. Większość z nich cierpiała na zespół nieobecnego rodzica (absent parent syndrome). Ich relacje autobiograficzne mówią o uczuciu zagubienia, niepewności, stanów depresyjnych, które często wymagają interwencji psychoterapeutycznych (Colson, 2011).

Dziś wiadomo, że dziecko zasadniczo przechodzi przez podobne etapy rozstania z krajem, jak osoby dorosłe. Dużą zbieżność w odczuciach stwierdzono w sposobie przeżywania smutku wywołanego utratą ważnych osób: przyjaciół z przedszkola lub szkoły, wychowawców, dziadków i innych krewnych. Dom rodzinny lub szkoła są dla dzieci dosłownie "całym światem". To samo dotyczy ulubionych zwierząt, zabawek, które dziecko postrzega jak żywe osoby. Nie wszyscy rodzice uświadamiają sobie, że dziecko traktuje wiele przedmiotów, np. stół, talerze, lampy jako swoją własność. Pozbawienie dziecka środowiska i przyjaciół odbierane jest przez nie jako krzywda, a nawet jako akt przemocy. Małe dzieci, choć nie rozumieją przyczyn i konsekwencji wyjazdu, odczuwają niepokój i smutek podobnie jak każda osoba dorosła. Różnica tkwi zazwyczaj w treści doznań, ale nie w ich sile.

Utrata jakiegokolwiek rodzica - zwłaszcza matki - nawet na okres kilkunastu dni jest przeżyciem, które odciska ślad na psychice. Dziecko reaguje przede wszystkim swoim ciałem: skarży się na ból brzuszka, zwraca, miewa koszmary, zachowuje się niespokojnie, moczy się. Psycholodzy nazywają to "psychosomatycznym rewanżem" skrzywdzonego dziecka (Alfvén, 2006). Stan dziecka wyraża się także w zabawach, w których z zadziwiającą trafnością inscenizuje swoje troski i obawy. Zabawa umożliwia dziecku przepracowanie trudnych przeżyć i zarazem jest źródłem pociechy. W testach rysunkowych typu Goodenough lub Machover dzieci przedstawiają często swoich nieobecnych rodziców z pustą twarzą lub bez głowy. Niekiedy brakuje im ręki lub nogi. Czasami symbolika jest jeszcze bardziej wymowna: rodziców na rysunku nie ma.

Długotrwała nieobecność matki lub osoby pełniącej matczyne funkcje jest przyczyną tzw. choroby sierocej, której następstwem są zaburzenia rozwoju psychicznego dziecka. Na początku małe dziecko reaguje na brak matki protestem: płacze, odmawia przyjmowania pokarmu i cierpi na zaburzenia snu. W drugiej fazie smutek pogłębia się i przechodzi w rozpacz. Charakterystycznym objawem jest kołysanie się i ssanie palca. W skrajnych przypadkach dochodzi nawet do samookaleczeń. Trzecia faza choroby sierocej objawia się całkowitym zobojętnieniem. Dziecko zamyka się w sobie i nie reaguje na próby nawiązania kontaktu.

Na znaczenie psychicznego i fizycznego kontaktu z matką zwrócił uwagę René Spitz (1887?1974), amerykański psychoanalityk pochodzenia węgiersko-austriackiego. Wprowadzony przez niego termin depresja anaklityczna pokrywa się zasadniczo z chorobą sierocą [Spitz, 1965].

Psycholodzy kliniczni pracujący z rodzinami migrantów zauważyli analogię między objawami choroby sierocej a zachowaniem dzieci migrantów, które po dłuższej nieobecności rodzica nie tylko nie okazują radości, ale nawet nie chcą go widzieć. Część z nich reaguje smutkiem lub przygnębieniem dopiero po powrocie rodzica, mimo iż "doskonale" zniosły jego kilkutygodniową lub kilkumiesięczną nieobecność. Tego rodzaju reakcję określa się zwykle jako opóźnioną żałobę (delayed mourning) i odwet za ból spowodowany opuszczeniem.

Z odmiennymi trudnościami borykają się nastolatki, które przechodzą okres dojrzewania. Sytuacja migracyjna zakłóca naturalny proces wyzwalania się spod wpływu rodziców, dążenie do autonomii i tworzenie się nowej tożsamości. Wyjazd za granicę zmusza nastolatka do okazywania rodzicom i całej rodzinie dodatkowego wsparcia i do odłożenia na później konfliktów międzypokoleniowych. Nastolatek zamiast "buntować się" przeciw rodzicom, jak to czynią jego rówieśnicy na całym świecie, bierze na siebie rolę pocieszyciela, opiekuna, a nawet "rodzica rodziców" (parentified child). Rola ta zakłóca równowagę i pochłania wiele energii psychicznej, której nastolatek potrzebuje na uporanie się z własnymi kłopotami. Nastolatki, które w chwili wyjazdu mają już ten etap poza sobą, znajdują się w nieco lepszym położeniu.

Ludzie młodzi w przedziale wieku 20-30 lat, którzy sami wyjeżdżają za granicę, są zwykle w sytuacji uprzywilejowanej. Z jednej strony dysponują względnie ukształtowaną tożsamością, a z drugiej zdążyli już zdobyć minimum doświadczenia życiowego. Są fizycznie silni i umysłowo bardziej elastyczni niż ich rodzice. Nawet jeśli ich pobyt za granicą zakończy się niepowodzeniem, zawsze mogą wrócić do kraju, gdzie na nich czekają bliscy, krewni i przyjaciele.

Osoby starsze na ogół nie mogą liczyć na podobne wsparcie. Ich rodzice często już nie żyją, czas przerzedził grono przyjaciół. Zaczynanie od nowa w wieku starszym jest trudniejsze, nawet we własnym kraju.
Artykuł stanowi fragment książki "Psychologia migracji", wydanej przez Wydawnictwo Difin